Otwierasz
porośnięte mchem, drewniane drzwi szopy. Wewnątrz zapach
powietrza, które spędziło zbyt dużo czasu w zamknięciu oraz
przedmioty, których nawet nie chcesz dotykać. To insygnia
przeszłości, a ty istniejesz teraz. Dla tych rzeczy jesteś
przybyszem z przyszłości. Kosmitą. Na półce gdzieś wysoko stoją
trampki sprzed piętnastu lat i jak królowa tej szopy patrzą na
ciebie z góry.
Warto
zachować stare trampki, nawet jeśli tylko w pamięci. Przypominają
one o punkcie, z którego zaczynaliśmy. Dają znak, że skoro
jesteśmy w miejscu o wiele lepszym, niż byliśmy wtedy, to za kilka
lat będziemy jeszcze dalej, jeśli utrzymamy dotychczasowe tempo.
Trampki są motywatorem, którego wolelibyśmy nie widzieć i
zapomnieć o nim. W końcu nasza przeszłość nie ma znaczenia.
Żyjemy tu i teraz. Aktualna wersja nas samych jest jedyną, z jaką
chcemy żyć. I to jest spoko. „Żyj chwilą” i tego typu
truizmy, z którymi wszyscy się zagadają, ale mało kto garnie się,
by ich przestrzegać. A szkoda, bo choć te frazesy są ograne,
widziane co chwilę w internecie i sam uwielbiam kręcić z nich bekę
to jednak noszą w sobie sporo prawdy. Kontynuując. Trampki
spełniają jeszcze jedną ważną funkcję. Ostrzegają. Utrzymują
nas w świadomości, że jest do czego wrócić, jeśli zaczniemy się
cofać. Gdy chcemy wciąż iść żwawo przed siebie to uwiera nas
pamięć o ryzyku powrotu do przeszłości, prawda?
Trampki
nie koniecznie muszą być przedmiotem. Równie dobrze może się
nimi okazać miejsce lub nawet osoba i ten drugi przypadek jest dość
przykry. Pilnuj się więc, by nie zostać starymi trampkami, bo to
oznaczałoby, że stoisz w miejscu, które ktoś opuścił już dawno
temu. Jeśli tak się stało to twoja przeszłość pokrywa się z
teraźniejszością, jeden dzień nie różni się od drugiego. I tak
już któryś rok. Co gorsza twoja przyszłość nie istnieje, bo
przeżyłeś ją już w przeszłości. Twoja podróż polega na
dreptaniu w miejscu i kręceniu się wokół własnej osi.
Przykra
perspektywa, co? I teraz z pewnością wydaje ci się, że nie mam na
myśli właśnie ciebie. A może? Czujesz lekkie uczucie strachu w
sercu? Ja czuję. Widzę wokół siebie wiele przypadków dreptania w
miejscu i obawiam się, że lenistwo i marazm doprowadza mnie do
takiego stanu, a wiele lat później zostanie we mnie już tylko żal
i oszukiwanie się, że przegrałem z czynnikami zewnętrznymi, więc
w sumie i tak nie miałem szans. Taki słodki środek przeciwbólowy.
Nie
płacz za starymi trampkami. One nie mają przyszłości. To jednak
nie powód, by o nich zapominać. Pamiętaj o nich. To twoja i moja
przestroga przed tym, co się stanie jeśli zatrzymamy się na zbyt
długo i nie ruszymy w porę dalej.
A
może się mylę i dreptanie w miejscu też jest w porządku?
Niewykluczone. Jednak nie dla mnie. Mnie odpycha. I mam świadomość
tego, że człowiek ma prawo czuć potrzebę stabilności i
bezpieczeństwa, ale zaspokajanie tych potrzeb nie koliduje ze
zmianami, rozwojem i odkrywaniem. Przynajmniej nie koliduje tak
całkowicie, bo opłaca się co jakiś czas ruszyć dupę ze strefy
komfortu.
Tekst
otacza przytłaczająca aura smutku, ale warto (trzeba?) pamiętać,
że nigdy nie jest zbyt późno, by przestać być starymi trampkami
i zacząć je kolekcjonować.
Dwa
słowa wyjaśnienia. Stare trampki to nie wszyscy ludzie, których
kiedyś znałeś, ale przestali być częścią Twojego życia.
Trampki definiuje fakt, że są dokładnie tam, gdzie je zostawiłeś
i takie, jakie je zostawiłeś. W miejscu i stanie, w którym były,
gdy jeszcze żyłeś z nimi.
Tyle.
Ten
tekst mógłby powstać we współpracy z firmą Converse Poland, ale
nie powstał. Life's a bitch.
No,
it's not.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz