poniedziałek, 30 listopada 2015

Naukowe złote myśli, cz. I

W całej, obszernej nauce jaką jest psychologia istnieje filar zwany psychologią humanistyczną. To taka trochę nauka bycia szczęśliwym i spełnionym. Do niej zalicza się piramida potrzeb Maslowa i właśnie terapia Gestalt, czyli spis rad dotyczących dobrego życia i samozadowolenia. Zacytowałem każdą niżej i dodałem swój komentarz, Nie przepadam za zbiorami złotych, życiowych myśli, ale założeń tej terapii uczą na uniwerkach, więc pewnie ma trochę większą wartość, niż „Dziennik Bridget Jones”.


#1. „Żyj teraz. Zajmuj się tym, co jest teraz, z nie przeszłością lub przyszłością”
Pierwsze, co mi się nasuwa to cytat Radka Kotarskiego (nie wiem czy jego autorski), który mówi, że stojąc jedną nogą w przeszłości, a drugą w przyszłości to sikasz na teraźniejszość. Zabawnie powiedziane, ale gdyby przeprowadzono badania odnośnie tego, o czym najczęściej myślimy w trzech kategoriach czasu, to myślę, że około 60-70% zajęłoby myślenie o przeszłości i przyszłości. Jeśli takie badania rzeczywiście przeprowadzono, to niech mnie ktoś o tym poinformuje. W każdym razie, powyższego założenia można by użyć jako pretekstu do totalnego olewania, tego co było i tego co będzie, więc „koncentruj się na teraźniejszości, ale nie bądź idiotą”. Taki przypis.

#2. „Żyj tutaj. Dawaj sobie radę z tym, co obecnie, a nie z tym, czego nie ma.”
Siostrzana wersja powyższego, która odnosi się do przestrzeni, a nie do czasu. Mam tu lekką zagwozdkę, bo wszystko co chciałbym napisać pod tym punktem pasuje raczej do „żyj teraz”. Wyjdę z tego jakoś zręcznie i odniosę się do obu jednocześnie. Koncentrowanie się na tym, co obecnie robimy prowadzi do dokładnego, starannego i spokojnego wykonywania poszczególnych czynności. Widzę w tym piękno rzemiosła nawet przy wycieraniu kurzy i myciu naczyń. Serio. Poza tym to pozwala czerpać więcej przyjemności z robienia -ogólnie rzecz biorąc, wszystkiego.
Zalecenie, by dawać sobie radę z tym co obecnie przypomina mi jedną z moich ulubionych metod wypełniania złożonych zadań (zwłaszcza tych nieprzyjemnych). Mianowicie myślenie tylko o tej części questa, którą mam teraz do wypełnienia i pchanie całości do przodu. I nagle okazuje się, że każda niemiła czynność składa się ze znośnych pojedynczych elementów. Metodyczne rozwiązywanie problemów, bitch!

#3. „Przestań sobie coś wyobrażać. Doświadczaj tego, co realne.”
Czyli co? Wyjebongo na wyobraźnię i „nie czytaj książek”? Gdyby to niekorzystnie zinterpretować, to można by dojść do takiego wniosku. Z doświadczaniem się zgadzam, ale mam głębokie wątpliwości wobec stwierdzenia o wyobraźni. Choć sam kiedyś miałem w zwyczaju wyobrażanie sobie sytuacji, co do których chciałem, by były rzeczywiste. To w żadnym przypadku nie wychodziło mi na dobre. Przy pozytywnych wizualizacjach świat nie spełniał moich oczekiwań i mnie to cholernie irytowało. Przy negatywnych po prostu chodziłem wkurzony bez powodu. Także tego... wyobraźnia -tak, ale wizualizowanie na zasadzie „byłoby fajnie gdyby...” -nie. Dziękuję.

#4. „Powstrzymaj niepotrzebne myślenie. Raczej smakuj i spostrzegaj.”
Bądź jak wielki, magiczny język wszechświata, który liże lizak nieskończonego piękna...
Nie mogłem się powstrzymać przed podkręceniem z tego lekkiej beki. Teraz poważnie. Część o myśleniu można by potraktować jako zachętę do bezmyślności, ale darujmy sobie takie podejście. Rada czwarta też jest siostrą trójki, tak jak było z jedynką i dwójką.
Kiedyś znajomi zarzucali mi hedonizm (jakby to było coś złego) to jako nową filozofię życia wybrałem sobie kierowanie się przyjemnościami. Tymi pozytywnymi, jako brak wagarów przed cztery tygodnie też. W związku z tym, temu smakowaniu i spostrzeganiu mogę powiedzieć tylko „no spoko”. Te rady zaczynają być do siebie podobne i rozmyte, więc mam coraz większą trudność z odniesieniem się do każdej z nich osobno.

#5. Raczej wyrażaj siebie, co chcesz, co myślisz, co czujesz zamiast manipulować, wyjaśniać, oceniać czy osądzać.”
Let me think. Czyli należy skupić się na samym wyrażaniu siebie, a nie na tym, jak ten wyraz zostanie odebrany, tak? Raczej „ja kontra cały świat”, niż „ja kontra poszczególne osoby”. Mamy też nie zajmować się ocenianiem i osądzaniem? Z tym, że te dwie rzeczy to część budowania sobie światopoglądu, więc się nie zgadzam. Z odradzaniem manipulowania też bym trochę polemizował, bo to zależy od tego, co nazwiemy manipulacją i czy z góry założymy, że jest ona zła. Do tego tematu potrzebny jest osobny tekst. W każdym razie, wyrażanie siebie (pragnienia, myśli, uczucia) zdecydowanie mi pasuje. W końcu co ja tu innego robię, niż właśnie wyrażanie siebie? Mój mały internetowy ekshibicjonizm.

Mniej więcej na poziomie pisania punktu piątego doszedłem do wniosku, że ten cały tekst musi zostać podzielony na dwie części, bo jedenaście skomentowanych założeń w jednym tekście to troszeczkę za długo. Część druga pojawi się więc za tydzień lub dwa. Jeśli zainteresowałeś się tematem to zajrzyj do jakiegoś źródła i sprawdź jak brzmią pozostałe rady. Wtedy będziesz mógł się przez chwilę czuć lepszy od innych. Do dzieła. Tyle ode mnie na dziś. Idź oglądać śmieszne koty na YT.

Albo nie. Whatever.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz