Apodyktyczny tyran i nieugięta polityk. Najsilniejsza wojowniczka swoich czasów. Nigdy nie chciała być jedną z tych kobiet, które tylko stały u boku męża lub samotnie zmywały naczynia w kuchni.
Jej ojciec był działaczem politycznym
i zaraził ją swoimi zainteresowaniami. Uważała, że lepiej
rozumie społeczeństwo, bo sama ciężko pracowała w młodości.
Głęboko wierzyła w wartość pracy. Ojciec gorąco zachęcał ją,
by nie szła za tłumem i podążała własną drogą. Znajome
wyśmiewały ją, że z nimi nie wychodzi, bo musi uczyć się i
pracować. To byłaby wspaniała lekcja gdyby okazało się, że
kiedy ona została premierem, one skończyły jako niespełnione
frustratki bez głosu, ani mózgu. Jej przykład bardzo podnosi mnie
na duchy. Ciężką pracą i wytrwałością osiągnęła stanowisko
wyższe, niż jakakolwiek kobieta w UK przed nią. Słuchając o jej
życiu łatwo można dojść do wniosku, że zwyczajna ludzka
jednostka może osiągnąć wszystko, co sobie zaplanuje.
Thatcher przewodziła Partii
Konserwatywnej. Głównym obszarem działań Damy były reformy
gospodarcze i społeczne. O tych tematach ludzie nie mają zbyt
dużego pojęcia. Dlatego wieczorne serwisy informacyjne nie widzą
potrzeby wypuszczania o nich materiału. Przez to liberałów i
konserwatystów rozróżnia się na podstawie stanowiska zajmowanego
w sporze o aborcję czy związki partnerskie. A tu konserwatywna
Thatcher popierała legalizację aborcji i sprzeciwiała się karaniu
homoseksualistów,
Współcześnie Maggie byłaby jednym z
najbardziej nielubianych polityków. Można patrzeć na nią jak na
nieugiętą, silną, waleczną i odważną polityk, ale była też
apodyktyczna i władcza. Nie znosiła sprzeciwu. Nie stawała do
dyskusji, tylko stawiała warunki i wymagania. Ze strajkującymi
górnikami nie poszła na kompromis. Nie wywalczyli niczego i
zrezygnowali. Ograniczała państwowe wydatki, podnosiła i obniżała
podatki w oparciu o własną, chłodną ocenę sytuacji. Ugięcie się
pod presją niezadowolonego społeczeństwa nie wchodziło w grę.
Dziś nie zrobiłaby kariery
politycznej. Jej żelazna ręka była potrzebna w czasach kiedy Wyspy
walczyły z potężnym kryzysem ekonomicznym. Królestwo było
zagrożone utratą miana „kraju rozwiniętego” i zyskaniem „kraju
rozwijającego się”. Thatcher wyznawała pogląd, że jeśli lek
jest gorzki to pacjent mimo wszystko musi go przyjąć. Leczenie nie
może zostać przerwane. Jej zwolennicy mówią, że wyciągnęła
kraj z zapaści, a przeciwnicy utrzymują, że na całym świecie
następował wówczas wzrost gospodarczy więc to zbieg okoliczności.
Żelazna Dama jest esencją
brytyjskiego przekonania o własnej potędze. W imię zasad i idei,
które nią kierowały nie zgodziła się na ustępstwa względem
Argentyńczyków, którzy zaatakowali angielskie Falklandy.
Wielokrotnie wyrażała swój sprzeciw wobec negocjowania z
terrorystami i przestępcami. By nie okazać słabości i kruchości
kontynuowała działania wojenne, aż nie odzyskała zajętych wysp,
bez najmniejszego kompromisu. Podobnie jak większość Brytyjczyków
Maggie wierzyła w niezależności i wielką siłą swojego kraju.
Z przyjemnością powiesiłbym sobie
jej plakat na ścianie w ramach codziennego przypomnienia. Jeśli ona
mogła zostać premierem kiedy środowisko polityczne było jej
totalnie nieprzychylne, a jej zwycięstwo prawie niemożliwe, to kim
mógłby zostać każdy z nas gdyby był choć w połowie tak
waleczny w dążeniu do celu jak Thatcher?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz