sobota, 18 kwietnia 2015

Skoro Maggie mogła, to my też



Apodyktyczny tyran i nieugięta polityk. Najsilniejsza wojowniczka swoich czasów. Nigdy nie chciała być jedną z tych kobiet, które tylko stały u boku męża lub samotnie zmywały naczynia w kuchni.
Jej ojciec był działaczem politycznym i zaraził ją swoimi zainteresowaniami. Uważała, że lepiej rozumie społeczeństwo, bo sama ciężko pracowała w młodości. Głęboko wierzyła w wartość pracy. Ojciec gorąco zachęcał ją, by nie szła za tłumem i podążała własną drogą. Znajome wyśmiewały ją, że z nimi nie wychodzi, bo musi uczyć się i pracować. To byłaby wspaniała lekcja gdyby okazało się, że kiedy ona została premierem, one skończyły jako niespełnione frustratki bez głosu, ani mózgu. Jej przykład bardzo podnosi mnie na duchy. Ciężką pracą i wytrwałością osiągnęła stanowisko wyższe, niż jakakolwiek kobieta w UK przed nią. Słuchając o jej życiu łatwo można dojść do wniosku, że zwyczajna ludzka jednostka może osiągnąć wszystko, co sobie zaplanuje.

Thatcher przewodziła Partii Konserwatywnej. Głównym obszarem działań Damy były reformy gospodarcze i społeczne. O tych tematach ludzie nie mają zbyt dużego pojęcia. Dlatego wieczorne serwisy informacyjne nie widzą potrzeby wypuszczania o nich materiału. Przez to liberałów i konserwatystów rozróżnia się na podstawie stanowiska zajmowanego w sporze o aborcję czy związki partnerskie. A tu konserwatywna Thatcher popierała legalizację aborcji i sprzeciwiała się karaniu homoseksualistów,

Współcześnie Maggie byłaby jednym z najbardziej nielubianych polityków. Można patrzeć na nią jak na nieugiętą, silną, waleczną i odważną polityk, ale była też apodyktyczna i władcza. Nie znosiła sprzeciwu. Nie stawała do dyskusji, tylko stawiała warunki i wymagania. Ze strajkującymi górnikami nie poszła na kompromis. Nie wywalczyli niczego i zrezygnowali. Ograniczała państwowe wydatki, podnosiła i obniżała podatki w oparciu o własną, chłodną ocenę sytuacji. Ugięcie się pod presją niezadowolonego społeczeństwa nie wchodziło w grę.

Dziś nie zrobiłaby kariery politycznej. Jej żelazna ręka była potrzebna w czasach kiedy Wyspy walczyły z potężnym kryzysem ekonomicznym. Królestwo było zagrożone utratą miana „kraju rozwiniętego” i zyskaniem „kraju rozwijającego się”. Thatcher wyznawała pogląd, że jeśli lek jest gorzki to pacjent mimo wszystko musi go przyjąć. Leczenie nie może zostać przerwane. Jej zwolennicy mówią, że wyciągnęła kraj z zapaści, a przeciwnicy utrzymują, że na całym świecie następował wówczas wzrost gospodarczy więc to zbieg okoliczności.

Żelazna Dama jest esencją brytyjskiego przekonania o własnej potędze. W imię zasad i idei, które nią kierowały nie zgodziła się na ustępstwa względem Argentyńczyków, którzy zaatakowali angielskie Falklandy. Wielokrotnie wyrażała swój sprzeciw wobec negocjowania z terrorystami i przestępcami. By nie okazać słabości i kruchości kontynuowała działania wojenne, aż nie odzyskała zajętych wysp, bez najmniejszego kompromisu. Podobnie jak większość Brytyjczyków Maggie wierzyła w niezależności i wielką siłą swojego kraju.


Z przyjemnością powiesiłbym sobie jej plakat na ścianie w ramach codziennego przypomnienia. Jeśli ona mogła zostać premierem kiedy środowisko polityczne było jej totalnie nieprzychylne, a jej zwycięstwo prawie niemożliwe, to kim mógłby zostać każdy z nas gdyby był choć w połowie tak waleczny w dążeniu do celu jak Thatcher?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz