niedziela, 6 grudnia 2015

Znasz wszystkie odpowiedzi


Głęboko wierzę w to, że każdy z nas wie najlepiej, co dla niego dobre i dlatego nie kwestionuję cudzych decyzji. Z góry zakładam, że jeśli ktoś dokonuje jakiegoś wyboru to jest to wybór dobry, nawet jeśli ja bym takiego nie dokonał. Szanując i akceptując cudze decyzje, tego samego oczekuję od innych.


Zacznijmy od intuicji, bo wydaje mi się, że jest ona najrzadziej branym pod uwagę czynnikiem przy podejmowaniu decyzji. Tak jest przynajmniej w europejsko-amerykańskim kręgu kulturowym. Jesteśmy racjonalni, rozsądni i w pogoni za powszechną akceptacją podążamy za tym, co radzą nam inni. Przemierzając internety wpadłem na artykuł, w którym intuicja została nazwana zmysłem bezrozumnym. Piękne określenie. Podświadomy kompas, który mówi nam co robić. Koniec jednak z tym metaforycznym pitu-pitu. Ludzie za rzadko korzystają ze swojej intuicji. To sprawia, że staje się ona trochę upośledzona i nie funkcjonuje tak sprawnie, jak powinna. Wtedy stajemy się niczym postaci z horrorów. Wszyscy przed telewizorami krzyczą: „Nie zaglądaj do tej szafy!”, a my i tak tam zajrzymy. Wniosek: Jeśli nie będziesz słuchał intuicji, to coś Cię w końcu pożre.

Intuicja to nie zawsze to, co pierwsze przyjdzie nam do głowy. By się w nią wsłuchać trzeba się czasem chwilę zastanowić. Jeśli po wielu latach olewania intuicji zaczynamy nagle podążać za nią, to mamy ją na tyle słabo rozwiniętą, że postępowanie zgodnie z jej zaleceniami nie wychodzi nam najlepiej. Wtedy wracamy do działania zgodnie z instrukcjami ludzi dookoła nas, co jest bezpieczne, ale wątpię czy sprawia nam satysfakcję i czy prowadzi do miejsca, które chcemy osiągnąć. Pojawia się błędne koło.

Nie wiemy czego chcemy, bo nie robimy tego, czego chcemy.
Nie wiemy czego chcemy, więc nie robimy tego, czego chcemy.

I od intuicji przechodzimy do podejmowania decyzji godnie z własnym uznaniem. Dla każdego z nas inne rzeczy są dobre i inne drogi lub rozwiązania są właściwe. Zaakceptujmy fakt, że nie istnieje jedna, nadrzędna racja czy zasada, którą musimy kierować się wszyscy, bo osiągnąć szczęście. Okej? To fajnie.

Absolutnie nie twierdzę, że nie powinniśmy słuchać innych. To, co oni mówią też jest ważne i wartościowe. W końcu trzeba znać wiele możliwych odpowiedzi, by wybrać tę właściwą dla siebie. Głównym drogowskazem jesteśmy my sami, a opinie innych to tylko sugestie. Nie sztuka mieć wywalone na to, co mówią wszyscy dookoła. Sztuką jest dopiero branie ich opinii i rad pod uwagę oraz jednoczesne robienie tego, co my uważamy za słuszne. Niechętnie przyznam, że nie da się uniknąć sytuacji, w których ktoś inny ma rację co do nas, a my jej nie mamy. Takie przypadki mają i będą miały miejsce, ale stanowią one niewielki procent całości. Arogancja w działaniu według własnego uznania jest niepotrzebna, a nawet szkodliwa. Decyzje należą do nas, ale nie trzeba na każdym kroku tego manifestować, bo wtedy celem staje się udowadnianie tego sobie oraz innym i zapominamy o samym podejmowaniu najlepszych dla nas decyzji. Sam też czasem popełniam ten błąd, także wyluzujmy i bez spiny.

Robienie tego, co się chce ma swoją cenę i wymaga poświęceń. Boimy się decydować o sobie. Boimy się brać odpowiedzialność za niestandardowe poczynania. Boimy się iść inną drogą, niż inni. Boimy się podążać sami. Boimy się być sami. Mam tak samo, ale nie pozwalam temu strachowi mnie paraliżować, bo to o wiele gorsze, niż maszerowanie tylko we własnym towarzystwie.

Wolę iść samotnie tam gdzie chcę, niż w towarzystwie ludzi być ciągniętym w przeciwnym kierunku.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz